niedziela, 27 lipca 2008

Jaworzec, który jest i który był....Moja Przystań...













Uwielbiam to miejce. Jego magię, której nie sposób nie poczuć. Ta bacówka jest wręcz stworzona do rozmyslań, oderwania od rzeczywistości. Bez prądu, daleka od popularnych szlaków, zagubiona w kotlinie nad Wetliną....
Uwielbiam zejść na dół do wsi, której już nie ma, przystanąć na cmentarzu, pod krzyżem pańszczyźnianym i wsłuchać się w szmer potoku, szum drzew, śpiew panien piorących ubrania na kamieniu przy brodzie, gwizd gospodarza "dopingującego" konia do dalszej pracy, do głębszej orki... Przecież tu wszędzie były domy, pola, codzienny znój trudnego górskiego życia i odświętna radość. Niedługo znowu tu wrócę, posłuchać gwaru wiecznej ciszy...

Brak komentarzy: