wtorek, 19 sierpnia 2008

Do Warszawy przez Ustkę...

Jakoś tak wyszło, żę miałem jechać do Warszawy. I owszem wyjechałem, ale dotarłem do Jarosławca i dopiero dwa dni później wróciłem na szlak. A te dwa dni nad morzem były... sami zobaczcie. Po prostu świetne. A poza tym w ten sposób zamknąłem mój rajd po granicach Polski. Na Mazurach zaliczyłem rosyjską, litewską i białoruską; w Bieszczadach ukraińską i słowacką; w Karkonoszach czeską; na Woodstocku niemiecką i teraz Bałtyk:)
To były wspaniałe wakacje:)
Za rok chcę takie same. To znaczy dwumiesięczne:)

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Oby były równie piękne,niekoniecznie zamknięte w dwóch miesiącach:)Chwytaj nieustannie te chwile,to piękno...ile jest go wokół nas,tak blisko. Czasem wystarczy tylko przejść na druga stronę drogi,przytulić sie do drzewa...zamknąć oczy...poczuć wiatr...

Pozdrawiam
i.k.