wtorek, 11 września 2007

Sind Wir Helden?

Wróciłem z Warszawy. Praca częściowo wykonana, to znaczy znalazłem bohaterów w Belgii, Anglii, Szkocji, Włoszech. Na Islandii szukam. Wrócę do









Wawy w październiku dokończyć dzieła. A tymczasem mogę powiedzieć, że


były to cztery najrzetelniej przepracowne dni w ciągu ostatnich


kilku lat! Od rana do wieczora, ale właśnie to mi się najbardziej podobało, bo nie dość, że było to świetne wyzwanie - nowe zajęcie, to ponadto ciążyła na mnie presja czasu. No i wynagrodzenie jest interesujące - dostanę pieniądze a nie jałmużnę... Nie mam zdjęć, nie miałem czasu. Brak zdjęć potwierdza jak bardzo byłem zajęty!Kto mnie zna wie, że cztery dni bez chwycenia za aparat to u mnie sprawa właściwie nie możliwa. A jednak!

A potem musiałem wrócić o pracy, ale spokojnie. Poniedziałek tematy, dziś umawianie się na rozmowy. Rano natomiast w kaflarni zrobiłem kilka fajnych zdjęć. Potem oddałem książkę do biblioteki, którą myślałem że już zgubiłem. Potem wysłałem bilet kolejowy do TVP - zwrócą mi kasę i umówiłem sięna czwartek w muzeum na zdjęcia. Dziś też wysłałem w koncu wypowiedzenie umowy kredytowej do GE MOney Bank - może w końcu przestaną mnie nękać rachunkami opiewającymi na 2 zł za obsługę karty kredytowej!
Wczoraj zamówiłem spodnie przez neta - identyczne jak te, które już przyrosły mi do dupy.
Wywołałem też zdjęcia do wystawy u Mariusza Ossowskiego w Rozchulantynie. Cztery mnie rozwaliły szczególnie, kilka też jest dobrych - po wywołaniu w większych formatach dopiero zauważa się wartość tych fotek.
Kilka fot z Rozchuli z 10 - lecia Klubu oraz kilka dzisiejszych z kaflarni.

3 komentarze:

Pepa pisze...

Bohaterami życia codziennego na pewno! :) A TO co dzień nabiera tempa i płata figle: rozruszniki się psują, nie wiadomo w co ręce włożyć, dzieciaki się na zajęciach teatralnych buntują, bo nie chcą być dziećmi z Bullerbyn, bo przez wakacje wydoroślały... A przecież mają okazję wystąpić na Festiwalu Twórczości Młodzieżowej w Cieszynie! Nowy sezon dla moich grup teatralnych GALIMATIAS (juniorzy i seniorzy) rusza 17.09, czyli w poniedziałek i starsi, szóstoklasiści chcą robić coś poważnego! Co to znaczy w tym wieku? :) Z młodszymi chciałabym robić klasycznego Tuwima i jego "Pana Maluśkiewicza", bo to wydaje mi się bardzo teatralne:) Co jeszcze? Licealiści, których uczę historii filmu z zapartym tchem oglądają fragmenty filmowe, pokazałam im "Śpiewaka jazzbandu", czyli pierwszy mówiony i dźwiękowy film z 1927, na pierwszych lekcjach było o przełomie dźwiękowym w kinie, a nastepny temat jaki planuję zrealizować to włoski Neorealizm, wtedy na pewno pokażę film de Sici "Złodzieje rowerów". Zobaczyli też "Deszczową piosenkę", "M - mordercę" Fritza Langa. Fragmenty nie nudzą ich i mam nadzieję, że na tyle ciekawią, że będą je chcieli zobaczyć, tzn. te filmy w całości. Idealistka ze mnie:) Ciekawe to doświadczenie - bycie belfrem :) Polecam! Co jeszcze się dzieje? Symultaniczne działania: DKF w Skoczowie, kordynacja projektu, bo przecież dofinansowanie z PISF-u dostaliśmy na działalność statutową, zatem najbliższe trzy miesiące życia naszego DKF PIEKIEŁKA są wolne od trosk finansowych! Wznowiliśmy też TAŚMĘ, czyli spektakl w KONTRAŚCIE, centrum sztuki w Bielsku-Białej, gramy dwie soboty z rzędu, 22 i 29 września, a tymczasem należy przypomnieć sobie tekst i ruch sceniczny. Na próbie było dość zabawnie, chłopaki w doskonałym nastroju kazali mi długo na moje wejście czekać, w efekcie jak już Amy mogła się na scenie pojawić to panowało takie rozprężenie, że większość czasu się śmialiśmy z naszych pomyłek i do absurdu podnosiliśmy każdą kwestię! Tak czy siak chyba się pozbieramy i na 22.09 będziemy w świetnej formie! Liczymy na zdjęcia ;) Przy Tracy Chapman porządkuję mój pokój, który wygląda jak po wybuchu bomby! Resztę domu doprowadziłam już do stanu poprawnego... Dziś czeka mnie jeszcze spotkanie z Grześkiem Czornym dotyczące naszego niedzielnego "joba" jak zwykł mawiać nasz chybski szef kultury ;) Będziemy zabawiać dzieci na imprezie firmowej. A tymczasem naprawiony tzn. zregenerowany rozrusznik dotarł do mnie od "naprawców" :) i jutro pan mechanik tenże rozrusznik zamontuje na powrót do mojego Paska, bez którego co tu dużo kryć czuję się nieco dziwnie... Nie sądziłam, że człowiek tak szybko się do czterech kółek przyzwyczaja?!
Pozdrawiam Krotoszyn, Zduny i okolice i urocze, Natalię i Karolę :)

KarolaSiostra pisze...

Ojej Edith nie wiedziałam że prowadzisz koło teatralne:D ze mnie w domu sie śmieją, że chciałabym aktorka(ale podkreślam teatralna)zostać;P, ale przez to że trudno się dostać, myślę też aby być teatrologiem;p Hmm na miejscu tych twoich dzieciaków bym się cieszyła że w ogóle mogą wystąpić z jakąś sztuką, ale cóż to w końcu tylko ja:D Za pozdrowienia bardzo dziękuje, miło było Cię w końcu poznać,Jak się kiedyś zobaczymy(mam nadzieje że już niedługo)to może pogadamy o teatrze? Chciałabym wiedziec jak wyglądaja twoje zajęcia,żeby wiesz porównać. Teraz przydał by się komentarz do Twojej notki Braciszku;p a więc fotki widziałam juz wszystkie i każda na swój sposób jest piękna,tajemnicza,oryginalna.Były i takie co wręcz dech zapierały (np ta z gitarą...-jak ja chciałabym kiedys grać:D) Pozdrawiam:)

Unknown pisze...

Szkoda, że już nie piszesz. Ciekawe było to co miałeś do powiedzenia.