sobota, 1 września 2007

Przewrotnie było, nie ma co!

Pojechałem na Festiwal Filmów Przewrotnych do Skoczowa, pojechałem spotkać Edith, a Festiwal był doskonałą okazją do podglądania jej przy pracy. Szybko okazało się, że mogę jej pomóc w organizacji, dopinaniu wszystkiego na ostatni guzik i łataniu powstających nagle dziur. A jakże, przecież to impreza, tu zawsze może zdarzyć się coś nieprzewidywalnego. Nagle odmówił nam komputer posłuszeństwa, nagle okazało się, że film nie dojedzie, ale Edith poprzesuwała program, coś puściła wcześniej, coś zamiast, dodatkowo, coś później, ale wszystko wypaliło. Przytaszczyła jeszcze z domu swój odtwarzacz DVD (skąd ja to znam, to przywożenie prywatnego sprzętu na festiwale:) i już wszystko hulało!

Edith denerwowała się tymi przygotowaniami, wszystkiego doglądała, widziałem jak bardzo chciała, by to wszystko się udało, by przyszli ludzie, by się im podobało. A ja w tym czasie kręciłem się obok, by móc jej pomóc, choć tylko uśmiechnąć się, a w ogóle to oglądałem to wyjątkowe kino, które zaczęło funkcjonować już w 1913 roku - jedno z najstarszych w Polsce, dyrektor twierdzi, że najstarsze...






Skoczów, to takie małe senne miasteczko, przyjemne, z ładną architekturą. Nie miałem czasu, a raczej ochoty go zwiedzać, bo najchętniej zrobił bym to z przewodnikiem , ale Edith, jak wiadomo miała Festiwal na głowie. Trochę się więc pokręciłem tylko...








Pomyślałem sobie, że fajnie by było sfotografować ten ratusz z perspektywy fontanny. Kiedy zacząłem się przymierzać podeszła do fontanny dziewczynka i...zaczęła pozować do zdjęcia. Robiła to tak jakby mnie nie zauważała. Zrobilem kilka ujęć, wymieniliśmy spojrzenia i poszedłem dalej...









Taka kompozycja z kwiatkami na parapecie... Oczywiście Skoczów.











A Festiwal trwa i ma się dobrze! Rozmowy w kuluarach - Julia i Monika na pierwszym planie...






Piękne kobiety - dobra impreza:) Julia to w ogóle jest aparatka. W pewnym momencie, jak zaczęło się trochę sypać, bo film nie dotarł, to stwierdziłem, że teraz dobrze by było sobie strzelić po setce na wzmocnienie. I Julia, nie wiadomo skąd, przyniosła mi i Edith kieliszki z ognistą wodą. Normalnie jazda i najciekawsze, że Edith ten zabieg bardzo pomógł. Się rozluźnila dziewczyna:)




Różnie to było z publiką. Jedne seanse mniej oblegane inne bardziej. Ale na filmie kończącym Festiwal sala była wypełniona po brzegi! Gratuluje Edith jeszcze raz. No i muszę to powiedzieć: A nie mówiłem, że tak będzie!!!:)


Edith ciągle uważała, że mówi głupoty przez ten mikrofon, że nie to powinna mówić, że źle to prowadzi. Nie wiem o co chodziło, bo o każdym filmie mówiła naprawdę ciekawe rzeczy i nie zanudzała. Ludzie nie narzekali. Więc myślę, że to wina spojrzenia ze złej strony - na siebie najlepiej patrzy się z boku....







I był też film niemy, nawet dwa, ale tylko jeden widziałem, bo jakoś nie mogłem być z do końca Festiwalu - praca:( Muzykę do "Baletu mechanicznego" podłożył zespół Look Up, wykorzystujący świetne wizualizacje. Rewelacja!!!




I rowerek jeździł :)







I byli ludzie, a to podczas utworu "Prayer" - dla mnie bomba!
Dostałem płytę - za zdjęcia. Muszę je teraz obrobić.
Edith mówiła, że after party po festiwalu było nieco "zmęczone", ale to nic dziwnego, po całym tygodniu maratonu.
Edith Gratuluje! Za rok razem robimy drugą, większą edycję, wyjdziemy w miasto!!!

1 komentarz:

Pepa pisze...

Jestem! Dwa dni zasłużonego odpoczynku minęły szybko. Na podsumowania nadszedł czas, ale niestety czasu brak i co tu poradzić? Już w piątek 31.08 rozpoczęłam na zakładkę kolejną pracę w szkole (czeka mnie rozpoczęcie roku tyle że po drugiej stronie barykady tzn. tej należącej do szacownego ciała pedagogicznego!), a zakończyłam karierę terapeutki zajęciowej w sanatorium na oddziale dziecięcym (fajnie, bo moja Mama też kiedyś z dzieciaczkami, małymi bąblami w sanatorium pracowała) no i festiwal zakończyłam :) Wszystko przebiegało sprawnie (o dziwo!) Etiuda poszła, "Granatowy..." Arevalo się bardzo podobał i jakaś aura dobra się na widowni pod wpływem tego filmu wytworzyła, potem szybkie strojenie instrumentów i wystartował PIES ANDALUZYJSKI z muzą na żywo! Najbardziej przewrotnym filmem festiwalu okazał się PUSTY DOM (i tej wersji się trzymajmy :), karnety na DKF i roczną kartę wstępu do PODHALA wygrały osoby, które w 100% na to zasługiwały (szczególnie pewna Karolina i jej chłopak - nie opuścili żadnej projekcji festiwalowej, a ze swojej miejscowości przyjeżdżali do Skoczowa na rowerach!) DJ DIABEŁ czy DIAVOLO jak wolę zagrał co miał zagrać, przebojem był motyw z KILL BILLA, tańczyłam mimo pustego żołądka, a dzięki namowom Kuby, rosłego chłopa, który tańczy salsę i w ogóle tańczy zawsze mam wrażenie! Znajomi z Poznania, Bielska i Wrocławia przyjechali, Bogdan nazwał mnie matką festiwalową (sic!), Rysiek opublikował fotki - relacje z festiwalu na ox.pl, czyli na portalu śląska cieszyńskiego, Krzysztof uratował mnie i moich znajomych od niechybnej śmierci głodowej kanapkami z serem żółtym i kabanosami - członkowie PIEKIEŁKA górą :) i tylko pewnego człowieka brakowało do kompletu :) Ale następna edycja będzie już mam nadzieję naszym wspólnym przedsięwzięciem!