niedziela, 17 maja 2009
Jurata - dzień pierwszy
Przyjechaliśmy spóźnieni, a potem okazało się, że nie tylko my mamy tyły czasowe. No to przygotowani, ze sprzętem obok, zalegliśmy na plaży i czekaliśmy. Nagle wszyscy szybko zaczęli się zbierać. Musiałem wskoczyć do pontonu motorowego z wody. Przemoczyłem buty i potem marzłem przez cały rejs:( Z pontonu przesiedliśmy się z Sebastianem na dużą łodź, a tam zaczęła się zabawa. Przypinało się delikwenta do spadochrony, sternik dawal gaz do dechy, zwalniało się blokadę linki i następował odlot:) Fajne to! Też spróbowałem! Polecam, to naprawdę niezła frajda. Zobaczcie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
ajj! ja tez tak chce! :) (chociaz jezeli chodzi o motorowke to wiem jak to jest;p)
kolekcjonuj takie wydarzenia^^
pozdrawiam:)
...a Włóczykij ciągle zwiedza, przeżywa i żyje każdą chwilą... :P
.pozdrawiam. ;>
Prześlij komentarz