niedziela, 1 marca 2009

Studio Zduny w...Cieszkowie:)






Gdybym nie pojawił się tu, gdybym nie spotkał ponownie tych niesamowitych ludzi, to choć bym nie wiedział, co straciłem w szczególe, ogólnie bym żałował. Studio Zduny to już cykliczne spotkanie wszech sztuk - muzyki, fotografii, filmu, grafiki..., ale to przede wszystkim spotkanie moich znajomych i ich znajomych:) Ludzi, którzy raczej idą pod prąd... Tym razem spotkaliśmy się w Cieszkowie w domu kultury i muszę przyznać, że to lepsza lokalizacja. A co do szczegółu, to dla mnie numerem jeden był niesamowity film nakręcony przez naszych znajomych w Mongolii, o ludziach o ich twarzach, dłoniach, pracy i codzieności, o pięknie tamtejszego świata. Bardzo prawdziwego świata! Jednak film nie byłby tak mocny, pełny w odbiorze gdyby nie muzyka specjalnie napisana do niego i zagrana na żywo, przez niesamowitych muzyków z Wrocławia i Warszawy. Dialog, który dział się na scenie był prowadzony jakby poza naszym czasem, poza czasem odbiorców, a równoległy do obrazu przez nas widzianego. Muzycy byli dla nas bramą do Mongolii! Pianino, instrumenty perkusyjne, pasterskie fujarki i gong, taki wielki gong. Szymon "Lokis" powiedział, że całość została zarejestrowana. Mam nadzieję zatem przeżyć to jeszcze raz, choćby odtwarzając z płyty...







































2 komentarze:

clavvs pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
clavvs pisze...

Mmm, lekko zgodnie było... Film cudo. Brawa też dla Wasted i Pundigrion. Niestety znów sobie Drumsteina nie posłuchałam, może za rok...