niedziela, 1 marca 2009
Zielona Góra - błekitne marzenia:)
Sobota w Zielonej Górze upłynęła tak, jak tylko mogłem zapragnąć. Spokojnie, na rozmowach, spacerach z pyszną kuchnią i planami, by w końcu zacząć żyć... Naładowałem akumulatory i usłyszałem dobre słowa. Na wszystko potrzeba czasu, ale wiem, że nie mogę go spedzać na wegetacji tylko żyjąc. Nie chcę już tracić chwil, które przeciekają mi przez palce. Dwa dni później zrezygnowałem z połowy obowiązków w TVP. To oznacza połowę mniej piniędzy i połowę więcej zachowanego życia. Jestem szczęśliwszy....:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Dziękuję za ten czas!
Prześlij komentarz