środa, 27 stycznia 2010

Nie ma złej pogody na rower...

...tylko nieraz trudno przejechać przez śnieżne zaspy. Ale co tam! Jakiś czas temu byłem w domu. Śniegu mnóstwo napadało, ale pogoda była sympatyczna, a mi się zachciało pojeździć rowerem.

Dawno nieużywany pojazd wymagał jedynie dopompowania kół. Wytoczyłem się z podwórka, chwiejnym kursem spłynąłem lodowo - śnieżną rynną, która latem stanowi ulicę Ceglarską do Słowiańskiej.


Tutaj było dużo lepiej, ale już na Bolewskiego znowu jechałem trochę śliską rynną, trochę nieodśnieżonym chodnikiem. Najgorzej było gdy próbował mnie wyminąć jakiś samochód, bo rower zachowywał się jak bobslej i za nic w świecie nie chciał wyjechać z "toru" - łatwiej byłoby go chyba przewrócić i ściągnąć na bok:).



Kiedy już byłem w lesie, w okolicach zjazdu na Perzyce, stwierdziłem, że już nie chce mi się mknąć bobslejem na kółkach, ryzykując połamanie kości i ubytki w uzębieniu... Zjechałem w kierunku Perzyc i to by było na tyle, jeśli chodzi o używanie w tej części podróży określenia "jechać".


Droga była przejezdna wyłącznie dla dużych traktorów. Trochę prowadziłem rower w głębokim rowie - tzn. ja szedłem w rowie i ciągnąłem żelastwo po garbie utworzonym na środku drogi. No ale bliżej żwirowni, w połowie drogi między lasem a wsią, z uwagi na fatalne warunki drogowe, byłem zmuszony zarzucić pojazd na plecy i niczym pług drałować dalej na pieszo:) W tym momencie zrobiłem kilka zdjęć. Było pięknie. Cicho, biało, a nad las napłynęły ciemne, śniegu pełne chmury:)

Ze żwirowni zjechałem już siłą rozpędu do wsi, a dalej już do drogi głównej i na Zduny. Do Krotoszyna wracałem już niestety odśnieżoną krajówką, bowiem dzień zbliżał się ku końcowi, a ja nie zabrałem z Warszawy oświetlenia rowerowego.
Czekam na kolejną możliwość pojeżdżenia na rowerze. Nie zabiorę go na razie do Warszawy, bo tu nie znajdę takiego klimatu. Myślę, że przy okazji kolejnej wizyty u rodziców ponownie wsiądę na dwa kółka:)

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Szalenstwo^^, Typowe szalenstwo;p
ostatnie i przedostatnie zdjecie bardzo przypadly mi do gustu;p nie wiem dlaczemu;)

no a czapke gdzie masz? zimno pewnie bylo;p

DupciaxD pisze...

Hooo Hooo ale się wypuściłeś... myślę jednak, że było warto:) świetne zdjęcia i od razu lepsze samopoczucie:)))

Karola. pisze...

szczerze powiem, że gdy jechałeś to naszą rynienką, to martwiłam się o Twój tyłek.
ale chyba jest dobrze:)
wiosną pojedziemy gdzieś razem. bo ja się na śnieg nie wybieram. lubię swój tyłek xD