piątek, 23 kwietnia 2010

Po Katastrofie - 10/11 kwietnia 2010 Warszawa

Oprócz prawdziwego żalu na twarzach ludzi pod Pałacem Prezydenckim, morza zniczy i kwiatów, mnogości ekip telewizyjnych i podniosłości całej sytuacji, uderzyły mnie także nieprzebrane tłumy tych, którzy przyszli zobaczyć, co się dzieje oraz tych, którzy natychmiast zwietrzyli okazyjny interes do zrobienia. W tych dniach chodniki Krakowskiego Przedmieścia zamieniły się w wielką, przycmentarną kwiaciarnię: stoiska rozstawione wprost na bruku oprócz asortymentu podstawowego czyli tulipanów i zniczy, oferowały także flagi już przewiązane czarną wstęgą. A wszystko w cenie równie wyjątkowej co sytuacja - o jakieś 200 procent wyższej.
Zastanawiacie się skąd się wzięło tyle ludzi pod pałacem. To prosty mechanizm. Kiedy było wiadomo, że prezydent nie wróci już do domu przyszły pierwsze osoby zapalić znicze pod Pałacem. Dowiedziała się o tym pierwsza telewizja i sfilmowała smutek. Wówczas zobaczyło to więcej osób i przyszło w to samo miejsce, wtedy przyjechały kolejne telewizje, a dzięki nim coraz więcej ludzi dowiadywało się o tym, że tam można przyjść, a nawet warto przyjść, bo są telewizje! W efekcie jak już przyszli wszyscy, którzy chcieli się pokazać w telewizji, mogli to swobodnie zrobić, bo wszystkie telewizje, które chciały ich pokazać, już tam na nich czekały. Fajne, nie?
Za dwa tygodnie większość tych ludzi nie będzie potrafiła podać daty tego wydarzenia, a za dwa miesiące pierwsi będą mieli problemy z podaniem imienia żony zmarłego prezydenta. Jeśli ktoś wierzy, że to zdarzenia zmieni Polaków, to jest tak samo naiwny, jak Ci co głosili pokój w polityce i narodziny pokolenia JPII po śmierci papieża...
Ale zdjęcia zostaną.










































1 komentarz:

Anonimowy pisze...

2 samotne znicze, zero tlumow w poblizu. fajne. ale pewnie sie tego spodziewales:)

i jedno z ostatnich zdjec. sprzedajacy znicze i tlo wypelnione tragedią (portrety pary prezydenckiej). Mezczyzna jakby nie zdaje sobie z tego sprawy, widzi tylko zarobek. a wystarczy zeby sie odwrocil i troche zamyslil. hm. bywa. ale ja juz na ten temat lepiej nie bede sie rozpisywac;)